Ja i szydełko nie specjalnie się przyjaźniliśmy kiedykolwiek... Dopiero gdy zobaczyłam sznury koralikowe postanowiłam się z nim polubić. Jednak opanowanie ukośnika było dla mnie przez długi czas przeszkodą nie do pokonania. A to wszystko wychodziło nie równo, to zapomniałam o jednym koraliku lub przerobiłam jeden za dużo... no koszmar. I nie pomagały żadne instrukcje ani w magazynach ani znalezione w otchłaniach internetu... Odeszłam więc od wszelkich materiałów edukacyjnych, zaparzyłam mocną zieloną herbatę i powoli zaczęłam przerabiać teorię, którą już przyswoiłam, na praktykę... po ciężkich bojach szło coraz lepiej aż wyszedł melanżowy naszyjnik, taki o:
Sam w sobie wydał mi się dość nudny więc dodałam do niego kwiatek, który kiedyś zamocowałam na grzebyku ale nie sprawdził się jako ozdoba do włosów. Kwiatek jest ruchomy i można go nawet ściągnąć z naszyjnika :)
Piękny jest ten naszyjnik. Kolory ma takie delikatne w sam raz na wiosenna porę :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny :) a ten kwiatek pasuje idealnie wg mnie
OdpowiedzUsuńCudowny...! :)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem naszyjnika! Cudowny! A kwoatek jeszcze dodaje mu szyku!
OdpowiedzUsuńBrawoooo!
Jak cudownie... Tak bardzo kobieco i wiosennie:)
OdpowiedzUsuńBardzo delikatnie:) piękne!!! pozdrawiam
OdpowiedzUsuń